Dzisiejszy tekst udostepnila nam Blanka z bloga Autostrada del Sole.
. Serdecznie dziekuje i zapraszam do lektury:
O zniewalającym uroku Monteriggioni słyszałam od dawna. Samą
miejscowość widziałam również wiele razy w reklamach i filmie: była
scenerią m.in. dla Ukrytych pragnień, Angielskiego pacjenta i
Gladiatora. W tutejszym krajobrazie zachwalały też swoje walory Fiat,
Volvo, Nissan, Citroen i Ford. Jak się okazuje, nie brak także odniesień
do tego miejsca w literaturze, i to nie u byle kogo, bo u samego Dante
Alighieri w jego słynnej "Boskiej komedii". Po takim wstępie nie muszę
chyba specjalnie tłumaczyć, dlaczego zdecydowałam się zobaczyć
Monteriggioni na własne oczy.
Miejscowość jawi się z daleka jak
precyzyjnie wykonana miniatura średniowiecznej twierdzy obronnej. Tak
doskonały i realistyczny jest widoczny z odległości kształt jej zarysu.
Wchodząc do najstarszego centrum przez jedną z dwóch bram, zauważa się
wprawdzie że to już XXI w., jednak w ostatecznym rozrachunku
rzeczywistość nie przesłania tu potęgi historii. Ufundowane w XIII
stuleciu Monteriggioni zachowało bowiem w pełni swego pierwotnego ducha: widać to w architekturze i w
wyjątkowo leniwie toczącym się życiu. Zaraz po wejściu do starego
miasta, wita przyjezdnych główny plac - Piazza Roma, na środku którego
stoi studnia, jedyne źródło wody dla średniowiecznych mieszkańców
miejscowości. Po zamkniętym całkowicie w grubych murach obronnych i
chronionym przez masywne wieże centrum prowadzą dwie ulice.
Zaczepiona
na jednej z nich pewna starsza pani powiedziała mi, że zimą
Monteriggioni wyludnia się zupełnie i na co dzień mieszka tu ok. 60
osób. Aż trudno w to uwierzyć, ale też nie ma przeszkód by któregoś dnia
tego nie sprawdzić.
Tymczasem jeśli chodzi o moje najsilniejsze
wrażenie z pierwszej wizyty, to była nim przechadzka trasą spacerową po
murach miejskich i zaglądanie do wnętrz niektórych wież. Wytyczona w ten
sposób trasa pozwala na podziwianie z wysokości zarówno samego grodu,
jak i typowego toskańskiego krajobrazu tutejszych okolic. I co tu dużo
mówić, spece od reklamy dobrze wiedzieli co robili, kręcąc swoje
scenariusze właśnie w Monteriggioni.
Wszystkie zdjecia pochodza z archiwum autorki tekstu.
Zapraszam do odwiedzenia bloga Blanki: Autostrada del Sole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz