Dzisiejszy tekst zawdzieczamy pani Katarzynie. Zapraszam do lektury:
Bella Toskania cz.I
Nie wyobrażam sobie lepszej uczty dla
ducha i ciała. Toskania po raz kolejny dała mi wielką dawkę siły
na cały kolejny rok. Odwiedziłam ją w maju, miesiącu zielonym,
pachnącym i rozśpiewanym ptasimi trelami. Każdego ranka, pierwszą
kawę piłam w towarzystwie miłej kotki i dudków, przecudnych choć
płochliwych ptaszków, na tarasie naszego kamiennego domu,
usytuowanego na wzgórzu niedaleko Pistoi. O tej porze słońce
świeciło najbardziej i warto było z niego skorzystać, bo w ciągu
dnia pogoda potrafiła płatać figle. Niemniej jednak nie zakłóciła
mi i mojemu mężowi dwutygodniowych wakacji. Długo namawiałam męża
na wyjazd do Toskanii. Opowiadałam mu o wszystkich pięknych
miejscach, klimacie, jedzeniu i krajobrazach. Nalegałam by poznał
zabytki, które zawdzięczamy takim postaciom jak nieocenieni
Leonardo da Vinci, Giorgio
Vasari, Andrea
Del Verrocchio, Piero
Della Francesca, Michał Anioł, Dante Alghieri i
wielu innych artystów. W końcu się udało. Mąż zrezygnował ze
swoich ukochanych Alp, by razem ze mną poszperać w zakątkach
uliczek urokliwych, toskańskich miast i miasteczek. Podróżowaliśmy
samochodem, nie korzystając z autostrad, by móc jak najwięcej
zobaczyć.
Nasz dom. Cały tylko do naszej
dyspozycji
Z kotką szybko się polubiłyśmy.
Codziennie rano czekała na tarasie, głodna i stęskniona. Niosłam
wiec w jednej dłoni kubek z kawą dla siebie i jakieś jedzonko dla
kotki.
Poranne karmienie kotki. Najbardziej
lubiła kanapki z wędliną i serem, choć chleb zjadała na końcu
Zamieszkaliśmy niedaleko Pistoi.
Stamtąd codziennie wyruszaliśmy na kolejne wyprawy, nie pomijając
oczywiście tego co było najbliżej – Pistoi i Prato. To pierwsze
miasto wywarło na mnie duże wrażenie. Średniowieczna zabudowa,
przemieszana z florenckim renesansem, nie pozwala oderwać wzroku.
Dookoła Piazza del Duomo same perełki, na czele których wznosi się
romańska Katedra św. Zenona. Do budowy fasady użyto zielonego
marmuru, wydobywanego w okolicach Prato. Z białego i zielonego
marmuru, zbudowano także barokowe baptysterium.
Katedra św. Zenona w
Pistoi
Babtysterium w Pistoi
Często wpadaliśmy w okolice placu do
malutkich barów, głównie na kawę i coś do niej. Delektowaliśmy
się nie tylko smakiem, ale także spokojem, którego brakowało nam
we Florencji, Pizie i Sienie. Majowy długi weekend przyciągnął do
Toskanii mnóstwo turystów z Polski. Ponieważ nasz pobyt był
znacznie dłuższy, pierwszych kilka dni maja spędziliśmy z daleka
od Florencji i Sieny.
Pojechaliśmy do Vinci. Małe
miasteczko, pięknie położone na wzniesieniu, przywitało nas
niezbyt piękną pogodą, ale za to jaką architekturą! Oczywiście
pierwsze kroki skierowaliśmy
do rodzinnego domu Leonardo,
zwiedziliśmy muzeum i usiedliśmy by oddać się urokowi
rozciągających się po horyzont krajobrazom, widocznym z okien domu
mistrza.
Przed wejściem do
muzeum w rodzinnym domu Leonardo da Vinci. Artysta spędził w nim
pierwszych kilka lat życia, zanim ojciec zabrał go do Florencji i
oddał na nauki do Andrea del Verrocchio
Mając takie
inspirujące widoki, wyjątkowy klimat i bujną wyobraźnię,
Leonardo musiał zostać artystą doskonałym. Nie miał wyjścia.
Kolejny zachwyt przeżyliśmy będąc w
San Gimignano, zwanym „Manhattanem średniowiecza”. Mój mąż
po raz pierwszy wtedy oznajmił, że jest pod wrażeniem i jest mi
wdzięczny, że nalegałam na Toskanię. On rycerz pasjonata miał
okazję przenieść się w prawdziwy nastrój średniowiecza. Chodził
i zaglądał wszędzie, szyja go bolała od bezustannego podnoszenia
głowy do góry. Miasto, a raczej wioskę, założyli Etruskowie w
III w.p.n.e. Zapisy miejskie sięgają X wieku, kiedy to przyjęto
nazwę od biskupa Modeny Geminianusa. San Gimignano słynie ze
wznoszących się wysoko ponad mury czworokątnych wież, budowanych
przez zamożnych mieszkańców. Prześcigali się oni w swoich
architektonicznych dokonaniach tak, że w rezultacie w okresie
średniowiecza, nad miastem górowało ich aż 72. Powoli jednak
budowle, pełniące funkcje obronne, niszczały. Część z nich
zburzono, część rozebrano z wyższych partii. Najstarszą,
zachowaną do dziś, jest wieża Rognosa z 1200r. W ruinę miasto
popadło kiedy nawiedziła je „czarna śmierć” w 1348r.
Najpiękniejsza i najstarsza część
miasta, otoczona jest pierścieniem grubych XIII – wiecznych murów.
Liczne zabytki, muzea, ciasne uliczki a w nich bary, kafejki i
sklepiki, ściągają tłumy turystów. Niestety z parkowaniem
mieliśmy spory kłopot. Samochód zostawiliśmy w sporej odległości
od centrum miasta. Po kilkugodzinnym zwiedzaniu, przepychając się
przez rzekę narodu, z trudem dotarliśmy na parking. Ale warto było
to przeżyć.
W San Gimignano
W prowincji Sieny położone jest
niewielkie miasteczko Monteriggioni. Zasłynęło z wyjątkowej
architektury, która stała się scenografią do niektórych scen
filmów Ridleya Scotta „Gladiator”i „Angielski pacjent”.
Kręcono tutaj także reklamy motoryzacyjne. Słynny Dante
unieśmiertelnił go w swojej „Boskiej komedii”. Otoczone murami
średniowieczne miasto, kryje wiele ciekawostek i tajemnic. Na
głównym placu Piazza Roma wznosi się kościół św. Marii a w
XVII – wiecznej katedrze św. Zbawiciela jest piękny krucyfiks.
Znajdziemy tam także relikwię z Krzyża Chrystusowego – 22
centymetrowy gwóźdź, który przebijał lewą stopę Zbawiciela.
Relikwia została przywieziona do Italii w 326 roku przez św.
Helenę, matkę cesarza Konstantyna. Ciekawostką jest też trasa
widokowa, wiodąca po pierścieniu średniowiecznych, długich na 570
metrów murów, które mają kształt eliptyczny i grubość około 2
metrów. Z tego miejsca warto podziwiać widoki, roztaczające się
dookoła miasta.
W Monteriggioni byliśmy popołudniu.
Światło cudownie, wręcz bajecznie oświetlało czerwone mury i
fasady kamienic. Potwierdziło to tylko słuszność wyboru tego
miejsca na filmową scenografię. Warto odwiedzić także
klimatyczne, małe restauracyjki i sklepiki pełne pamiątek,
wspaniałych specjałów toskańskiej kuchni. Koniecznie trzeba
usiąść przy niewielkim stoliczku i napić się lokalnego chianti w
otoczeniu domów pamiętających czasy Pretorów.
Kościół św. Marii
Wszystkie zdjecia pochodza z archwium autorki tekstu. Serdecznie dziekuje za ich udostepnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz